ezekiel ezekiel
4123
BLOG

Największymi przegranymi są ludzie z klas niższych

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 55

Na samym początku porządnego tekstu publicystycznego, który tworzy się na chwilę po ustaniu ciszy wyborczej warto jest zaznaczyć kto jest największym wygranym i największym przegranym wyborów. Największym wygranym jest oczywiście Janusz Palikot z Ruchem Poparcia samego siebie z wynikiem trzykrotnie niższym niż Jarosław Kaczyński, który jest największym przegranym. Można też spojrzeć na wszystko z metaperspektywy i powiedzieć, że największym przegranym jest polska demokracja, bo na przykład ,jest mała frekwencja, albo, do czego właśnie próbuje nas przekonać z wynajmowanego zazwyczaj na wieczory panieńskie Hummera, Bronisław Wildstein, bo sondaże są kiepskie. Można w końcu powiedzieć, że demokracji to żadnej nie ma, bo Korwin nie mógł wystartować, a jakby wygrał to i tak by ją zawiesił, wprowadził mądrą dyktaturę.


Zdarzyło mi się cieszyć z tego, że Palikot może dostać się do sejmu. Wtedy mi się zdarzyło, kiedy jeszcze niewielu wierzyło w to, że tak się stanie. I ja to oczywiście przewidziałem i proszę wszystkich, którzy się ze mną zakładali żeby podeszli do sprawy honorowo i teraz dali mi te sześciopaki, samochody i wycieczki zagraniczne. Cieszyłem się z Palikota w sejmie, bo sądziłem (i nadal sądzę), że jest on szansą na wzmocnienie w głównym nurcie tematyki genderowej, kwestii świeckości państwa, legalizacji narkotyków, kwestii związków partnerskich. Bloger Chevalier w dyskusji, którą prowadziliśmy na tenże temat ostrzegał, że takie wzmocnienie wcale nie musi okazać się pozytywne dla takich jak my (Chevalier i ja) lewaków, ponieważ kwestie postępowe zostają coraz silniej splecione z doktrynerstwem liberalnym.


Miałem wczoraj okazję przy piwie, w jednym z warszawskich modnych lokali, pod którym siedzących na kwietnikach i schodach hipsterów przechodnie karmią okruchami chleba, porozmawiać z przedstawicielką MWzWM. I ja takim jestem, chociaż mniej trochę stereotypowym. Koleżanka była materializacją obaw Chevaliera. Mówiła z jednej strony językiem genderowej wrażliwości, z drugiej językiem pogardy dla wykluczonych.


Janusz Palikot z jego dobrym wynikiem wyborczym jest więc nie tylko szansą dla postępowych postulatów, ale też dla nich zagrożeniem, ponieważ przy takiej konstelacji politycznej, słuszne kwestie będą coraz silniej zrastać się z liberalizmem gospodarczym i dyskursem „zaradności” i „pokrzywdzonych przedsiębiorców”. Konstelacja ta nie jest tylko wynikiem deklaratywnego liberalizmu Polaków, siły PO i dobrego wyniku RPP, ale również słabości parlamentarnej lewicy. SLD, przypominający związek zawodowy cyników i aparatczyków, nie jest wiarygodny na tyle, żeby próbować odczarować „liberalizację” postępowych postulatów, ale również  jest zbyt słaby, żeby w swoim cynizmie tego dokonywać. 


Największym przegranym tychwyborów jest więc lewica. Nie tylko w postaci SLD (jeżeli naiwnie zakładać, że jest on czymś więcej niż kółkiem samopomocowym kolegów i kolegów kolegów), ale lewica w ogóle, której Palikot walną postulaty i doszywa do nich TINĘ. Napieralski przyczynił się do tego, że coraz częściej w Planie B. MWzWM będą mówić o „debilach, którzy nie potrafią znaleźć roboty”. Być może za dwa lata tak już się będzie mówić w Nowym Wspaniałym Świecie. Zostawmy jednak na chwilę zabawy wielkomiejskiej młodzieży. Największym przegranym wyborów są oczywiście ludzie z klas niższych.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka