Dostałem od grzesia zaproszenie do Klubu Inteligencji Salonu24. Za chwilę nawet odpowiem mu, że się zgadzam, że jestem zainteresowany, bo nawet nie inteligentem, ale intelektualistą jestem. Ale wcześniej muszę tutaj się czymś podzielić. Wiem, że więszkość z salonowiczów rozsłuchana jest głównie w Kaczmarskim, Kukizie, a kobiety to przede wszystkim Rihannah. Wiem to wszystko. I właśnie dlatego należy tutaj pokazać coś najlepszego, czym stoi dzisiejszy rock, a czego prawie nikt nie zrozumie, poza kilkoma indywidualistami skorymi zostawić pozytywne komentarze. Tym samym zapiszą się oni - jeżeli nie formalnie, to duchowo- do Klubu Inteligencji Salonu24. A grono to niewielkie, elitarne, kultruralne i przystojne.
Cały dzień w myślach powtarzam nazwę zespołu i nadal muszę zaguglować, żeby się upewnić czy akurat tak się nazywa, a nie inawczej. Muzycy rzeczywiście fanazję mają ułańską. Znalazłem jakiegoś chomikowca, albo chomiczycę, która ma sporo ciekawych folderów z muzyką. Znam sporo z tej muzyki i wiem, że mamy podobny gust. Patrzę na nazwę wykonawcy, jeśli nie znam, to stukam w jutuba i po 30 sekundach wiem, czy kocham, czy to zwykłe gówno. Dzisiaj doszedłem w katalogo "post-rock cośtam cośtam" do And So I Watch You From Afar. No i po 30 sekundach utworu, wiedziałem, że muzycy znają się na swojej robocie. Szybko dotarłem do różnych recenzji, gdzie opłacani profesjonaliści (mi nikt za to, że tak Was ukultruralniam nie płaci), muzyczni krytycy po prostu, są podobnego co ja zdania. Kapela absolutnie fenomenalna. Zabawa rytmem, brzmieniem. Coś z King Crimson, coś z post-rocka, coś z indi, coś z post-metalu, fenderowska szklanka, żywioł. Ja bym to nawet nazwał post-progressive-rock. Jeśli miałbym zostać wielkim muzykiem, to właśnie na takim czymś chcę wypłynąć.
Tutaj sam począteczek już mnie rozkochał. No i obowiązkowe przeniesienie rytmu w 4/4. Nikt tego nie lubi poza koneserami:
A tutaj coś jakby w 4.37 coś, skądś, gdzieś już słyszane. Pierwsze trzy dźwięki linii wokalnej. Coś mi się z Poncyliuszem i Migalskim kojarzy. Poźrednio. No i tani chwyt w 5.42, ale ile radości. Czy ktoś wcześniej wpadł na pomysł, żeby coś takiego nagrać na płycie, która nie jest zapisem z koncertu?:
Płyta (pierwrsza zespołu, o nazwie takiej jak wynonawca) ma mnóstwo swoich momentów. Dosłownie setki smaczków, pomysłów, jest przebogata. Oczywiście nie do kupienia w Polsce, ale wolna kultura za nic ma korporacyjną dystrybucję i radzi sobie prawie tak dobrze jak za komuny. O ile ktoś chce w niej partycypować.
Komentarze