ezekiel ezekiel
43
BLOG

Impresje o współczesności

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 2

 

Nie trudno zauważyć, że ostatnimi czasy wzmaga swój napór cywilizacja wiadomej proweniencji. Napiera ona coraz bardziej zdecydowanie i bezczelnie. Nie dalej jak wczoraj słuchając ostoi polskości, w której miast niedozwolonej tam emisji reklam pojawia się „przegląd codziennej prasy polskiej” czytany tubalnym i zatroskanym głosem Marka Prałata, dowiedziałem się, że najlepszą receptą na relatywizm, lyberalyzm, postmodernizm i ciągnące się za tym zgnuśnienie fundamentów rodziny, zdrady, petting, wczesną inicjację seksualną, nieszanowanie się kobiet, ocenianą jako "jednoznacznie moralnie naganną masturbację" jest modlitwa i zawierzenie.

Dzisiaj dopełniając obrazu zepsucia, moralnego smrodu, stęchlizny, gnicia korzeni kultury, obmierzłości i rozlewającej się lubieżności bloger Stanisław Żaryn zaalarmował o tym co tylnymi drzwiami chce nam zafundować, słusznie umieszczona w cudzysłowie „Cywilizowana” Europa. Autor podnosi: „Unia Europejska skutecznie walcząca o prawo do zabijania nienarodzonych, niszcząca rodzinę, promującą homoseksualizm, mordowanie nieuleczalnie chorych, teraz w imię walki o dobro zwierząt postanowiła pozwolić na mordowanie nienarodzonych dzieci i przeprowadzanie na nich eksperymentów medycznych. Co więcej, regulacje mogą prowadzić do produkcji ludzkich zarodków na potrzeby przyszłych badań, dziś prowadzonych na zwierzętach.” W takim wypadku wydaje się, że modlitwa i zawierzenie to tylko elementy wspomagające, a sytuacja wymaga rewolucyjnego czynu. My to przecież już przerabialiśmy, my to znamy. Przecież z nami tak samo najpierw Hitler a później Stalin.

Apropos Stalina warto wspomnieć być może o sprawie Janiny Jankowskiej, która wprawdzie etatu w Szkole Wyższej Tego i Tamtego nie straciła, ale znalazła się na jakiejś tajemniczej liście, która stygmatyzowała zwolenników PiSu. Sprawa równie skandaliczna, jak akcje Targalskiego nie uszła tym razem uwadze Salonu24. Z tym Targalskim to pewnie było tak, że jeszcze blogosfera nie była tak prężna, jeszcze Internet spowijała szara sieć WSI, która uniemożliwiała swobodne głoszenie poglądów. Kto wie, może to była ta sama sieć, która przyczyniła się do zbanowania kataryny na Facebooku. Na szczęście blogi są siłą coraz bardziej liczącą się w mainstreamie, coraz bardziej niezależną, coraz głośniej podnoszącą witalne dla cywilizacji kwestie. Już żadne tam listy liberalnych PiSowców do odstrzelenia nie ujdą uwadze wnikliwym obserwatorom i analitykom, a napiętnowany zostaną ci, którzy być powinien: zdrajcy, szubrawcy, głupki po prostu, czy też karierowicze (albo wszystko po trosze), jak np. taki fruwający politolog, który w lisiej, nomen omen, skórze wkradł się w łaski prezesa, jak niegdyś minister spraw wewnętrznych, minister sportu i sam premier. Ten ostatni okazał się najbardziej chyba widoczną ekspozyturą cywilizacji śmierci – blichtr, kosmopolityzm, kobiety; tutaj to tylko modlitwa i zawierzenie.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka