Szef nas wszystkich tutaj, Igor Janke, dumny z tego, że dawał propozycje młodym ludziom na wypromowanie siebie na bezpłatnych stażach (czyżby S24 był jednym z nich?), popada w zdziwienie, dlaczego młody człowiek jest niechętny jego propozycjom. Ja również się dziwię tym wszystkim młodym nierobom. Pozostaję w zdziwieniu wielkim, niemieję na ich wszystkich roszczeniowość i postawę rodem ze związku zawodowego.
Najpierw, taki młody nierób, idzie do ogólniaka. Jakby poszedł do gastronomiaka, odzieżowy, albo budowlanki to już fach był w ręku i od razu: hop do knajpy, hop do sklepu, hop na budowę. A tam kariera wielka i buława marszałka w uprzęży zabezpieczającej. A nie, na budowach w Polsce takimi gównami się nie przejmują. Ale idzie taki do ogólniaka i tam zamiast już sobie ścieżkę kariery budować to on, bo ja wiem, zaczyna coś tam sobie czytać. Albo, no nie wiem, jeździć na rowerze, poznawać dziewczyny, chłopaków, grać w słoneczko. Robi po prostu rzeczy, które z punktu widzenia jego kariery zawodowej są zupełnie niepotrzebne. No chyba, że ktoś chciałby być pisarzem. A to wtedy niech nie jeździ na rowerze. Albo kolarzem – niech nie czyta. A słoneczko… no cóż. Zostawmy.
Później idzie na studia. I to humanistyczne. I uczy się o tych wszystkich regułach wzajemności, czyta Cialdiniego, Aronsona, Durkheima, a niektórzy to nawet Klein i Deborda. Ci ostatni to wiadomo, nieużyteczni są zupełnie i zapewne trafią w szeregi oburzonych. A mogli już od początku na rowerach jeździć, albo grać w słoneczko.
Jeszcze, żeby chociaż pracowali podczas tych studiów i tylko zaliczali jakoś te przedmioty. Bo wiadomo, kto studiuje i pracuje, ten nie studiuje, tylko przychodzi zaliczać na pandę. A pracodawca to jednak wymaga wykształcenia. Grom wie po co mu ono, skoro nigdy z niego nie skorzysta. Również dlatego, że często sam zamiast studiować, to pracował.
A to się tak w dupach humanistycznych poprzewracało, że część się zajmuje jakimiś poststrukturalizmami. Przecież nikt tego nie kupi. Bo kto? W Rzepie na stażu ktoś o poststrukturalizmie chce coś usłyszeć? Na pudelku przeczytać? Cyckologia. O, to byłby kierunek. Cycki to mają wzięcie w mediach. Sklikują się milion razy lepiej niż S24. To po co w ogóle ten Salon prowadzić, skoro na cyckach szybciej i więcej można zarobić?
Pytanie o bezrobocie wśród młodych znacznie głębiej sięga niż wybór kierunków humanistycznych na studiach. Problem jest ze złym nastawieniem całej gospodarki. Ja sądzę, że powinniśmy ją nastawić na cycki. Te się sprzedają naprawdę nieźle. I taki bezpłatny staż. W to, że nagrodą za staż będzie szansa, wierzą tylko najmłodsi i część z tych, którzy proponują bezpłatne staże. Ale jakby tak gospodarka była zorientowana na cycki, to na bezpłatne staże waliliby drzwiami i oknami.
Komentarze