ezekiel ezekiel
1829
BLOG

Tomasz Lis nie rozumie performatywnego charakteru mediokracji

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 14

Kilka dni temu w radiu Tok.fm w audycji „Nisza” prowadzonej przez Jakuba Janiszewskiego odbyła się bardzo interesująca dabeta z udziałem Edwina Bendyka, i, chyba mogę się przyznać, mojej promotorki, prof. Agnieszki Rothert. Tematem wiodącym była kwestia demokracji w technokracji. Tezą stawianą przez Bendyka i Rothert był rozjazd między demokracją medialną, będącą domeną marketingu, a realnym podejmowaniem decyzji odnoszących się do naszego życia. Politycy, będąc częścią infotainmentu zajmują się głównie tworzeniem rzeczywistości zastępczej, którą można przykryć techniczne i skomplikowane zagadnienia, takie jak choćby zarządzanie informacją, kwestia energetyki jądrowej, ocieplenia klimatu, GMO. Goście wskazywali, że dwa światy – medialna kreacja i realne podejmowanie decyzji, realna władza, coraz bardziej się od siebie oddalają. Jednocześnie ukazywali kryzys mediów. Te, będące w istocie maszynami do zarabiania pieniędzy tną koszty, nie zatrudniają specjalistów – popularyzatorów nauki, a jedynie rzesze młodych ludzi, którzy produkują newsy. Ich specjalnością jest znajomość właśnie produkowania newsów; nic innego. Skutkiem tego technokracja uwalnia się stopniowo od władzy demokratycznej, a scena publiczna, jak cytował Bendyk (wydaje mi się, że) Castellsa polega głównie na tym, w jaki sposób zniszczyć kogoś personalnie. Swoista polityka spersonifikowana, polityka „kto kogo” jest tylko teatrum trwającym dzięki sojuszowi z mediami głównego nurtu.

Czytając wczoraj newsy (he, he) trafiłem na oburzenie Tomasza Lisa spotem wyborczym Jędrzeja Wijasa.

 

Lis twierdził, że Wijas jest „największym pajacem tegorocznych wyborów”. Zapewne do grona „pajaców” według Lisa należałoby również zaklasyfikować innego kandydata startującego z list SLD.

 

Jędrzej Wijas domaga się przeprosin od Tomasza Lisa. Ten przepraszać nie zamierza. W kontekście jednak tego co mówił Bendyk i Rothert „pajacami” są wszyscy politycy pojawiający się w mediach głównego nurtu. Pajacami dosłownie, ponieważ uskuteczniają oni zabawę wizerunkiem „ku uciesze mas”, bez większego znaczenia dla realnego zrozumienia bardzo skomplikowanych tematów będących domeną realnej władzy. Jeżeli więc pajacami są wszyscy, to właściwie nie pozostaje nam już chyba nic poza oceną estetyczną tego co dzieje się w mediach. Możemy być tylko cynicznie chłodni w ocenach wartości wizualnych i formalnych, podobnie jak specjaliści od PR coraz to pokazywani w mainstreamie. Lis zdaje się tego nie rozumieć. Wydaje mu się, że konserwatywna estetyka spotów wyborczych jest tożsama z tym, że zawierają one istotne treści. A przecież nie zawierają. Zawierają estetyczny przekaz PRowy. I on jest najważniejszy. Nie ma więc większego znaczenia czy para w klipie PSL chce udać się za stodołę, żeby tam odkryć nowoczesny sprzęt rolniczy albo pograć w tenisa ziemnego (a my, widzowie, jesteśmy święcie przekonani, że oni tam na seks idą), czy młodzi ludzie mówią o tym, że "rząd Tuska jest u władzy za krótko, żeby go oceniać", czy Wijas robi sobie jaja z konwencjonalnych form przekazu prezentując klip w estetyce death metalowej, czy Wabnic bije dresiarzy i zagląda w biust blondynce. Wszystko i tak jest bez znaczenia, bo realna władza rozgrywa się w zupełnie innych obszarach.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka