Miało być głównie o Jarosławie Kaczyńskim. Problem pojawił się wtedy, kiedy autor doszedł do wniosku, że nie ma już ochoty o nim pisać, zapewne coraz więcej osób nie ma ochoty o nim czytać a z pewnością zajmuje on więcej miejsca w debacie publicznej niż na to zasługuje. Decyzja więc zapadła następująca: prezes będzie tylko trochę obecny, a więcej będzie o intelektualnym klimacie, który pozwala mu zajmować nieproporcjonalnie dużą część primetimów.
Wczoraj Paweł Kowal w rozmowie z jednym z nieodróżnialnych warsztatowo, osobowościowo i intelektualnie reporterów TVNu (oczywiście bez obrazy, to nic personalnego; jedynie diagnoza zwyczajów, które panują w mainstreamie) powiedział mniej więcej tyle, że o Jarosławie Kaczyńskim mówi się tak wiele ponieważ to wielki charyzmatyczny polityk, który ma władność kreowania polskiej sceny politycznej. Kowal zbudował pewną PRowską narrację: „Kaczyński jest wielki, więc się o nim mówi.” Otóż powiem coś, co zabrzmieć może jak obrazoburstwo: Kaczyński nie jest wielki, jest „łatwy”. Łatwy w odbiorze i w zajęciu wobec niego stanowiska. Kondominium rosyjsko-niemieckie? Insynuacje, insynuacyjki? Partyjna wycinka? Kto nie potrafi czegoś o tym powiedzieć? A to, że partia na trudne czasy potrzebuje ciężkiej łapy, a to, że za jej sterami Hitler, albo Stalin zasiada. I już. Kaczyński jest „łatwy” jak Palikot. Swoją droga ciekawe czy Paweł Kowal również tłumaczyłby nadreprezentację Palikota w mediach jako skutek jego politycznej wielkości, posiadania wszechogarniającej i do tego trafnej wizji? Kto nie zajmie stanowiska w sprawie małpki? Krwi na rękach Kaczyńskiego? Przeprosin narodu przez matkę zmarłego prezydenta? Palikot i Kaczyński, zwłaszcza ten nowy, jeszcze bardziej zapiekły Kaczyński, to postacie w społecznym odbiorze lustrzane. Najlepiej rozpoznawane, najczęściej dyskutowane, a bo społeczeństwo „ma prawo wiedzieć”, a my zbliżeni do siebie intelektualnie, charakterologicznie i warsztatowo nie możemy taić tego co dzieje się w kraju, bo naszą pracą, ba! obowiązkiem i imere..imerato..impertyne... jest ujawnianie, dociekanie, pytanie kto zawinił i czy to wszystko musiało się stać, ile tak dłużej można i dlaczego biednemu zawsze wiatr w oczy?! A później jakiś klubik, drogie jedzonko, grodzone osiedle i pogarda wobec nierobów, którzy za murem.
Polityka, zwłaszcza ta realna, czyli wpływająca u samego dołu na społeczeństwo, wszystkie te ustawy, rozporządzenia, ekspertyzy, solidność ich wykonania, systemowość, odpowiedniość doboru instrumentów badawczych i wykonawczych to cholernie zagmatwana materia, o której mogą wiedzieć głównie specjaliści, albo bardzo cierpliwi ludzie. Do tego problemy wpływające na codzienne życie ludzi najbardziej bezpośrednio są tak bliskie, że ich analiza wydaje się być niegodna Politycznego Myśliciela (zdjęcia na fejsbuku, natychmiastowy kontakt, rewolucje biotechnologiczne), lub tak skomplikowana, że Politycznemu Myślicielowi nie chce się nimi zaprzątać głowy (globalna sieciowość, media, których głównym zadaniem jest zarabianie pieniędzy, czego efektem jest dezinformacja, a nie informowanie). Mediom głównego nurtu pozostaje się babrać w tym co powiedział Kaczyński albo Palikot, to czy małemu Tomeczkowi poprawia się po przeszczepie wątroby i gdzie trafią te wszystkie bajki napisane dla niego przez wrażliwych telewidzów. To tego zamknięta w Warszawie ulica Prosta na trzy lata i wzbierająca woda, „bo przecież wszyscy pamiętamy co się stało w Bogatyni”.
Biorąc pod uwagę fakt, że media głównego nurtu, zwłaszcza media informacyjne kierowane są do klasy średniej wyłania się z nich obraz tej grupy społecznej. Polska klasa średnia to generalnie kibole łaknący szybkiego newsa, bulwersującego cytatu i w ogóle kto kogo. Media z chęcią podsuwają tematy, które są nie-ważne i machina się kręci – reklamodawcy nie kręcą nosem, bo przecież jest bulwers, są włączone telewizory i odpalone stronki. Są czasem gazety kupowane, choć te już coraz częściej tylko dzięki dodawanym nożom do grzybów. A później zetnie jakaś kobiecina tym nożem sromotnika i poda swojemu wnuczkowi i znowu będzie trzeba jakąś wątrobę przeszczepić.