ezekiel ezekiel
339
BLOG

Mordercy nie biorą się znikąd

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 44

Dowiedziawszy się o tym, że jeden z współlokatorów Salonu24 został nagrodzony nobliwym wyróżnieniem blogera roku, znajdując się w gronie takich tuzów walki o lepsze jutro jak bloger xisior czy GPS65 (wszystkim oczywiście gratuluję) postanowiłem wskoczyć na blog laureata. Nie często bywam u Toyaha. Właściwie kojarzę go głównie ze słusznych poglądów oraz z anegdot, opowiastek z morałem zdobiących jego teksty. Przeczytałem ostatnią notkę i przeczucie mnie nie zmyliło, jest opowiastka i słuszne poglądy.

 

Bloger w kontekście ostatniego głośnego zabójstwa policjanta przez dresiarzy przywołuje sprawę Rodneya Kinga. Czarnoskóry mężczyzna nie zatrzymał się na wezwanie amerykańskiej policji, więc rozpoczął się pościg. Po zatrzymaniu, według słów najlepszego blogera w kraju, kilku policjantów tak się przestraszyło wielkiego murzyniska, że go po prostu prewencyjnie zlali. Musiał być naprawdę wielki, skoro 8 oficerów obawiało się, że leżąc z najprawdopodobniej pogruchotanymi kośćmi, jest na tyle niebezpieczny, że należy – aby zachować wszelkie środki ostrożności – skopać go jeszcze w głowę. Toyah doszedł do wniosku, że to jest świat w którym obowiązuje prawo i sprawiedliwość: policja ma przewagę nad łamiącym prawo i używa jej, aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo. A nie jakieś tam, „stój bo strzelam”, upomnienia i takie tam niemęskie zachowania. Rozwiązaniem problemu, jak należy mniemać, byłby prewencyjny łomot dla tych, którzy się zachowują na ulicy niegrzecznie. Zanim jeszcze wyciągnął nóż. A jeśli nie mają noża? No cóż, gdzie drwa rąbią, tam żebra łamią, tym co nie mieli noża, ale mogliby go mieć. Sprawa oczywiście jest bulwersująca i naturalnym odruchem jest chęć zemsty. I wszystkie media ruszyły do ataku w słusznym oburzeniu.

 

Czas na moją opowiastkę z morałem. Miałem kiedyś kolegę w podstawówce. Całkiem inteligentny, miły. Miał jednak kolega pecha – urodził się w rodzinie, w której nikt nie chciałby się urodzić. Rodzice alkoholicy, nie bardzo się interesowali synem. Dorastał więc tak, jak się dorasta na ulicy – bijatyki, klej, kradzieże, a im był starszy, tym wszystko to stawało się coraz częstsze i bardziej intensywne. Wyprowadziłem się z miasta w siódmej klasie i po ładnych kilku latach dowiedziałem się, że mój kolega siedzi w więzieniu za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Inny mój znajomy, z klasy ósmej podstawówki również nie miał szczęścia. Ojciec alkoholik powiesił się w celi, matka narkomanka została zaszlachtowana przez jakiegoś lowelasa. Kolega będąc w ósmej klasie miał 15, albo 16 lat, młodszego brata, którym musiał się opiekować. Nieprzeciętnie inteligentny i oczytany jak na swoją sytuacje. Pasjonat jazzu. I oczywiście podobny żywot – brudne, tanie dragi, kradzieże, jednak finał inny. Kolega się powiesił. Znajomi i nauczyciele, ja zresztą też, mieliśmy cichą nadzieję, że uda mu się jakoś wyrwać z gówna i czegoś w swoim żywocie dokonać. Niestety pewne okoliczności są jak klątwa – albo więzienie, albo przedwczesne gryzienie ziemi, słowem – powielenie rodzinnych wzorców.

 

To co proponuje Toyah i jemu podobni to kryminalizacja nieszczęścia, biedy i upokorzenia. Pomimo zrozumiałej chęci zemsty, nie tędy droga. System nie powinien skupiać się na represjonowaniu ludzi broczących po pas w gównie, tylko powinien odsysać szambo, albo wyciągać zeń potencjalnych nożowników. W Polsce jednak taki fortel nie przejdzie. Tu każde mówienie o tym, że agresja nie bierze się znikąd skazuje na uszeregowanie w gronie obrońców morderców i moralnych odszczepieńców.

 

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka