ezekiel ezekiel
1138
BLOG

Internet nie jest technologią oświecenia!

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 61

Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie ten temat. Katalizatorem stała się wczorajsza akcja. Druga niedziela stycznia to dla większości Polaków rzadka okazja do zabawę w społeczeństwo obywatelskie, obdarzenia Innego zaufaniem, niezbędnym przecież przy wrzucaniu do puszki swojej krwawicy, realnego uczestnictwa w czymś więcej niż telewizyjnym marazmie, ale również realnego wpływu na rzeczywistość. Akcja Owsiaka zapewne odnotowuje większą frekwencję niż wybory parlamentarne, przez co wydaje się być szerzej legitymizowana niż ustrój polityczny, który pozwala na jej istnienie. No i do tego pieniądze przeznaczone są na zbożny cel. Wydawałoby się akcja jest ze wszech miar godna poparcia, a to że jej prowodyr nie jest boskim pomazańcem bez wad nie powinno być dla nikogo dorosłego zaskoczeniem na tyle dużym, żeby manifestować je przez bojkot WOŚP. Myślenie takie byłoby oczywiście naiwnością, bo nawet dorośli miewają swoje demony, zabobony i uprzedzenia. Interesującą kwestią jest tutaj proces, sposób rozprzestrzenienia się wirusów umysłowych.

 

Historia nadziej pokładanych w rozwoju technologii jest niemalże tak stara jak idea  samego rozwoju. Wolter mówił, że zwiastunem zapadnięcia się pod ziemię ostatniej tyranii będzie wzbicie się w powietrze pierwszej maszyny. Historia nie potwierdziła nadziei. Dzieło braci Wright zamiast w oręż pokoju ostatecznego zostało przekształcone w bombowce. Alfabetyzacja społeczeństw miała przyczynić się do osiągnięcia przez nie wyższego stadium moralności, jednak zamiast tego przyczyniła się do popularyzowania haseł, które często z pokojem nie miały wiele wspólnego. Ostatnią technologiczną nadzieją ludzkości był Internet. Miał on przyczynić się do oświecenia społeczeństw, również miał zwiastować koniec dominacji ekonomicznej silnych, ponieważ zniknąć miała informacyjna asymetria. Niestety, tak się nie stało. Sieć umożliwiła ponadnarodowym podmiotom ekonomicznym spekulacje na niespotykaną dotychczas skalę. Zamiast kapitalizmu bez tarcia dostaliśmy fluktuujący informacjonizm, w którym niepotwierdzona wiadomość może zachwiać rynkami finansowymi na całym świecie. A oświecenie społeczeństw? To widać na przykładzie akcji Owsiaka.

 

W Internecie mamy do czynienia ze zjawiskiem Mateusza, czyli procesem przyciągania do silnych już atraktorów. Jeśli więc jakaś idea jest dość dobrze ukorzeniona istnieje spore prawdopodobieństwo, że będzie zyskiwać nowych zwolenników. Nie ma żadnego znaczenia czy opiera się ona o racjonalność, musi jedynie istnieć jako funkcjonalny mem: coś co ma zdolność do „umysłowej replikacji”. Aby mem mógł się rozmnażać potrzebny jest system, który będzie temu sprzyjał. I tak jeśli społeczeństwo pogrążone jest w czarnej sotni i obskurantyzmie – tak dla przykładu – to obskurancki mem ma sporą szansę na rozproszenie się i zainfekowanie wielu umysłów. Jeżeli kultura natomiast podatna jest na teorie spiskowe, to mem teorii spiskowej będzie w niej rozprzestrzeniał się lepiej niż mem, dajmy na to funkcjonalistycznej teorii socjologicznej. Najlepszym przykładem mogą być tu Stany Zjednoczone, gdzie powstaje mnóstwo niskobudżetowych filmików oskarżających Busha o ataki na WTC, zwiastujących najazd UFO, które jest w komitywie z amerykańskim rządem, a grupę Bildelbergów podejrzewających o depopulacyjne zakusy. Nawiasem mówiąc niezwykle zabawnie wygląda przeniesienie memów amerykańskich teorii spiskowych na polski grunt – powiedzenie „rząd spiskuje” należy do kanonów oszalałej analizy. Wiele razy już słyszałem jak to rząd polski ukrywa fakty i dybie na coś tam. O ile w krajach anglosaskich rząd jest tożsamy z całą administracją, również ze służbami specjalnymi, co jakoś tłumaczy oskarżanie rządu o przeszpiegi, tak w Polsce rząd, to po prostu gabinet. I jak ktoś mówi, że rząd to, tamto, to od razu widzę jak Drzewiecki i Kopacz usypiają eterem na przystankach ludzi i wszczepiają im chipy, aby za 10 lat je zdetonować realizując tym samym depopulacyjne plany.

 

W Polsce leitmotivem cybersświata są prawicowe strachy. Zarówno na forach jak i na blogach poglądy oszołomów dominują w ogromnym stopniu. Zadziałał jednak efekt Mateusza, mem padł na żyzną glebę i rodzi oszołomione owoce. Internet nie stał się technologią oświecenia, ale technologią spychającą jego użytkowników ku oszalałym poglądom. W inercyjny sposób użytkownicy utwierdzają się w swoich poronionych pomysłach. Nie trudno jest znaleźć pochlebców pośród „masy” którzy poprą, wydawałoby się, egzotyczne poglądy. Sposób widzenia świata obrasta więc warstwami pochlebstw przez co się umacnia i nie czuje potrzeby kontaktu z rzeczywistością.

 

Jestem technoentuzjastą i zwolennikiem postępu. Jednak technologia sama w sobie nie jest ma ani barw ideowych, ani jej wpływ na społeczeństwa nie może zostać jasno określony. Technologia rozwija się w ten sposób, w jaki pozwala jej na to społeczeństwo. Jestem zwolennikiem edukacji. To jej zadaniem jest wyganianie strachów i demonów. Sama jednak edukacja technologiczna w oczywistym stopniu nie wystarczy. Musi być oparta o fundamenty, które znajdują się poza obszarem zainteresowań wolnego rynku (zapotrzebowanie na umiejętności korzystania z nowoczesnych technologii). Zadaniem edukacji jest przekształcanie gleby społecznej w ten sposób, żeby oszołomione memy uprzedzeń miały problem z zadomowieniem się.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka