Podniosło się oszołomione prawicowe larum w związku z migocącą na horyzoncie wizją usuwania krzyży z polskich szkolnych ścian. Klub Jagielloński piórem, a raczej klawiaturą, Marka Przychodzenia mówi, że państwo polskie honoruje nie tyle rozdział kościoła od państwa, ile przyjazną koegzystencję. Jako, że nie ma w naszym kraju rozdziału religii (kościół, religia, jeden pies, chodzi wszak obrońcom prawa do wiszenia krzyży o wolność wyznania) od państwa to postuluję – nie pierwszy raz zresztą - w ramach oczywiście przyjaznej koegzystencji, powieszenie pentagramu tuż obok krzyża. A może być i po lewej stronie: będzie kompromis.
Inny wielki umysł obrońców wolności, arcybiskup Michalik (choć nie jestem w stu procentach przekonany, że to właśnie on) ostrzega przed totalitaryzmem czyhającym tuż za rogiem gmachów europejskich instytucji. Tak to już jest. Najpierw się zdejmuje krzyże, później ściga się niebieskookich; i tu niedopowiedzenie. Pewnie się ich morduje strzałem w tył głowy (?). Duchowny z otwartą przyłbicą staje na froncie walki o wolność wyrażania poglądów w, nomen omen, duchu alarmistycznej maksymy: „przyszli po czarnych nie reagowałeś, przyszli po żółtych nie reagowałeś, jak przyszli po Ciebie, nie miał kto zareagować”. Nie to, żeby dbał tylko o interes katolicki, za przeproszeniem. Michalik (mam nadzieję, że go nie pomyliłem), jak to hierarcha kościelny wysokiej rangi występuje głównie w imieniu pokrzywdzonych i wykluczonych. Krzyże, to tylko preludium. Lada dzień z klas zaczną znikać niebieskoocy i własnie to spędza sen z powiek duchownemu.
Do tego dochodzi ta neutralność światopoglądowa. Zgrana karta. Przecież każde dziecko wie, że coś takiego jak neutralność światopoglądowa państwa nie istnieje. Istnieje sprzężenie państwa z trybami interesów antychrystycznych, proaborcjonistycznych i laickich. Dowodzi temu w swoim wpisie wielki szermierz wolności, który w ramach jej obrony banuje niektórych, którzy mają inne zdanie niż on – FYM. Nie ma neutralności światopoglądowej.
Człowiek prawicy nie może spocząć! Musi walczyć. Musi po raz kolejny bajdurzyć o równiach pochyłych, o degradacji społeczeństwa, o koślawieniu wartości i o cywilizacji śmierci. Jeśli nie tymi, to innymi słowy. Bo, jak wie każdy polsko-prawicowiec, neutralność światopoglądowa konstytuuje się wtedy, kiedy na szkolnych ścianach wiszą krzyże.